Geoblog.pl    Izka    Podróże    Azja Płd-Wsch 2011    Ho Chi Minh City - dzien drugi
Zwiń mapę
2011
18
paź

Ho Chi Minh City - dzien drugi

 
Wietnam
Wietnam, Ho Chi Minh City
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 11081 km
 
Na dzisiaj zaplanowaną mieliśmy wycieczkę po Sajgonie na wespach. Trwała około 5 godzin i polegała na przemieszczaniu się na wespach z jednego ciekawego miejsca do następnego. Każdy z nas miał swojego kierowcę, do naszej trojki na pierwszym postoju w kawiarni dołączył Francuz i Irlandczyk oraz przewodniczka. Po czytanych w Polsce opisach wydawało się, że to może być jeszcze bardziej ekstremalne przeżycie niż przejście przez ulicę. Tymczasem okazało się to niesamowitą frajdą. Poczuliśmy się częścią tej płynącej ulicą rzeki samochodów i motocykli, obserwowaliśmy z ciekawością co Wietnamczycy są w stanie przewieźć na swoich motorach, wcześniej byliśmy pieszymi, teraz z drugiej strony widzieliśmy, że pieszy (nawet na pasach) ma prawo… poczekać aż my przejedziemy ;-) Ronda wcale nie trzeba objeżdżać z prawej strony, z lewej przecież jest bliżej. Gdy my skręcaliśmy w lewo, a samochody przed nami jechały prosto nikt się nie zatrzymywał, a wszyscy w jakiś niewyobrażalnie płynny sposób mijali się bezkolizyjnie. Zatrzymywaliśmy się w jednym z sajgońskich parków, dzielnicy chińskiej, domu pogrzebowym, świątyni, kościele katolickim, na poczcie głównej i położonej obok niej katedrze Notre Dame, przy siedzibie prezydenta, a zakończyliśmy w kawiarni gdzie zjedliśmy na obiad ryż z krewetkami i warzywami ze zdziwieniem patrząc na Irlandczyka jedzącego hamburgera. Po krótkim relaksie spotkaliśmy się z drugim już (po Maćku w Hanoi) przedstawicielem organizatora naszej wycieczki po Wietnamie, biura Polviet - Krzysztofem. Gdyby nie on poruszalibyśmy się jak dzieci we mgle po lokalnym targu i okolicznych sklepach. Podpowiedział nam co warto kupić, za jaką cenę, targując się pomógł ją osiągnąć, a na koniec poradził jak pozbyć się nabytych 13 kg zakupów. Po prostu raz jeszcze udaliśmy się na pocztę gdzie pracownik obejrzał i zapakował wszystkie (poza sosem rybnym dla Miłki i dla nas) zakupy. Pocztą dotrą do kraju. Krzysztof zapewnił nam dodatkową atrakcję, mieliśmy okazję poznać jego przemiłą żonę Wietnamkę – o imieniu Kasia na nasze potrzeby. Kasi dziękujemy za lekcję wietnamskiego i miłe towarzystwo. Zjedliśmy razem kolację w chodnikowej restauracji, bo takie najbardziej tu lubimy. Jedliśmy wyśmienite tofu, pyszną żabę, bardzo delikatnego węgorza, krewetki przygotowane na dwa sposoby. Nie wiem czy wymienię wszystko co jedliśmy, ale w razie czego Zbyszek mnie poprawi robiąc korektę ;-). W drodze do hotelu szukaliśmy “zośki” do gry, w którą Zbyszek wczoraj się bawił. Nie znaleźliśmy, ale Kasia zapisała nam na kartce jej nazwę. Wolimy mieć to na piśmie przy poszukiwaniach, bo źle intonując ten wyraz mogłoby się okazać, że prosimy o ….kibel.

Jutro po śniadaniu wyjazd do delty Mekongu.

 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (13)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (8)
DODAJ KOMENTARZ
zula
zula - 2011-10-18 19:40
Ciekawy wpis . Powodzenia w Mekongu , pozdrawiam
 
sufil
sufil - 2011-10-19 01:17
A gdzie zdjęcia !? Nie można tak obserwujących trzymać w wizualnej niepewności ! Chciałem wam wysłać pocieszające zdjęcie termometru z Mielca - ale jak na złość jest 2 ! Poczekam do jutra :) Poza tym czuję jakąś konkurencję w "tłumaczeniu" :P :) Pozdrawiam i czekam na dalsze wieści - Filip
 
MIłka
MIłka - 2011-10-19 09:57
Dzielne zuchy!!!
Nałapie Wam żab na działce i będziesz mogła sie wykazać kulinarnym kunsztem, ale nie licz na to ,że Krysia to ruszy hihihihi.
A zdjęcia? Juz Was widzę jak śmigacie na wespach.
 
Miłka
Miłka - 2011-10-19 10:06
Nie wiem w jakie rejony Kambodży wybieracie sie , ale u nas pokazywali w tv powódź w Kambodży. Sprawdźcie to..
Całuje
 
Byniek
Byniek - 2011-10-19 11:29
Zdjecia beda pewnie dzis wieczorem (naszego czasu...). Na razie szukamy mozliwosci ich zmniejszania, bo moj netbook zapomnial sobie o tej funkcji i trzeba to robic w hotelach, gdzie nocujemy.
Co do zab, to jeszcze prosimy o jakiegos weza na zagryche. W nocy powiemy, czy do tego nie nalezaloby postarac sie o jakiegos wypasionego szczura. Niedaleko naszego hotelu w Can Tho jest jakas knajpka serwujaca potrawy z tego zwierzecia, wiec zapewne nie omieszkamy sprobowac!
Co do powodzi w Kambodzy, to poznany wczoraj Irlandczyk pokazywal nam zdjecia z centrum Siem Reap - w centrum bylo tylko wody po kolana... :) Moze sie nie rozpuscimy...
 
Iwona
Iwona - 2011-10-19 11:51
Czytam i zazdroszczę.
A sos mam z BOMI.
 
Mariusz
Mariusz - 2011-10-19 13:37
Hm, generalnie to wy na tej wycieczce tylko się objadacie. Wniosek z tego jest tylko taki że to jedzenie w Wietnamie jest mało kaloryczne.
 
krysia
krysia - 2011-10-19 20:09
Jeśli chodzi o jedzenie to..........chyba podłaczyłam się do Irlandyczyka a wam zyczę smacznego.
 
 
Izka
Izka
zwiedziła 3% świata (6 państw)
Zasoby: 33 wpisy33 71 komentarzy71 307 zdjęć307 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
08.10.2011 - 07.11.2011